niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 1: Nigdy nie choć na ostatnie imprezy lata!




  Emily stała na balkonie. Jej kasztanowe włosy były rozwiane jak w jakimś amerykańskim filmie. Miała na sobie ołówkową plisowaną spódniczkę i błękitną koszulkę ciasno opinającą jej chudy brzuch. Podziwiała górski krajobraz rozkoszując się przy tym zapachem polnych kwiatów. Było południe i słońce przyjemnie grzało ją po twarzy. Dziewczyna wychyliła się za barierkę i westchnęła z poirytowaniem. Wytężyła słuch, ale usłyszała tylko brzęczenie jakiejś natrętnej osy. Żadnego samochodu.
„Gdzie on się podziewa?” – pomyślała. Postanowiła, że jeśli nie przyjedzie za dziesięć minut, zadzwoni po Astrid i pojedzie razem z nią.
Nagle usłyszała warkot silnika i dostrzegła białe bmw parkujące na podjeździe przed jej domem. Uśmiechnęła się od ucha do ucha i ruszyła dumnym krokiem w stronę drzwi wejściowych. Po drodze szybko przejrzała się w wielkim lustrze zajmującym połowę ściany. Szybko wyjęła swój ulubiony błyszczyk i wysmarowała go na ustach. Posłała w stronę lustra szeroki uśmiech, który ćwiczyła przez całe lato. Radosny, nie odsłaniający zębów, gdyż to one były jej najbardziej szpetną częścią. Wielka szpara między jedynkami, w której bez problemu mieścił się patyczek od lizaka była punktem wielu drwin. Dopiero gdy rozjechane jedynki stały się hitem, między innymi przez Georgie May Jagger, którą Emily skrycie podziwiała, prześladowcy dali jej spokój. Jednak od tego czasu przestała pokazywać światu swoje zęby. Śmiała się jedynie z zakrytymi ustami i ćwiczyła uśmiechy przed pójściem spać. Nie wyglądała najgorzej.
Pognała w stronę drzwi i otworzyła je szybkim ruchem. W drzwiach stał wysoki blondyn z olśniewającymi niebieskimi oczami, głębokimi jak ocean. Miał na sobie białą koszulkę polo i nowe jeansy, które kupili razem dwa dni temu. Emily czasem nie mogła uwierzyć, że są razem. On był przystojny i popularny, a ona stała się taka tylko za jego zasługą. Nie wyobrażała sobie życia bez niego.
- Spóźniłeś się – warknęła na dzień dobry.
- Spokojnie - chłopak podniósł ręce w geście kapitulacji. - Były wielkie korki.
Dziewczyna wywróciła oczami. Dobrze wiedziała, że o tej porze nie ma mowy o korkach. Jednak nie miała ochoty kontynuować tej rozmowy. Ruszyła w stronę auta i otworzyła drzwi po stronie pasażera. Chłopak pognał za nią.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział wyjeżdżając na ulicę.
- Ty też. Przystojniej.
- Przystojniej? - wybuchł śmiechem, a po chwili Emily przyłączyła się do niego.
Jechali przez chwilę w ciszy, która nie przeszkadzała im ani trochę.
- Mam coś dla ciebie - uśmiechnął się od ucha do ucha i wygrzebał coś z kieszeni spodni. Podał jej małe pudełeczko. Emily uchyliła wieko i westchnęła. Wyciągnęła srebrny wisiorek w kształcie serca.
- Och, Max. Jest przepiękny. Ale... z jakiej to okazji? - spojrzała na niego podejrzliwie.
- Ktoś tu zapomniał o bardzo ważnej dacie - skręcił w lewo i wjechał w małą uliczkę, przy której mieściło się centrum handlowe, do którego uwielbiała chodzić z Astrid.
- Serio? - zamyśliła się przez chwilę szukając odpowiedniego wydarzenia.
- Rocznica naszej przyjaźni - przyszedł jej na pomoc Max. Wjechali już na parking przed szkołą, na którym zebrała się już zaskakująca ilość samochodów.
- No przecież - jak mogła o tym zapomnieć? - Nic dla ciebie nie mam.
Max zaparkował bmw na pierwszym lepszym miejscu.
- To powinno wystarczyć - nachylił się i pocałował ją w usta. - Czy najpiękniejsza dziewczyna pod słońcem jest gotowa na imprezę?
- Chyba tak - szepnęła.
Nigdy nie lubiła tego typu przyjęć i zawsze starała się ich unikać jak ognia. Od podstawówki była prześladowana i nawet teraz, gdy wszystko się już zmieniło, nie potrafiła wymazać z pamięci tamtych wspomnień. Max zawsze wspierał ją w takich chwilach. Ratował ją z niezręcznych rozmów i wracał z nią do domu, gdy miała już dość przebywania w tak licznym towarzystwie.
- Ruszajmy - zakomenderował i chwycił ją za rękę.
Weszli po marmurowych schodach do klubu golfowego gdzie miała się odbyć ostatnia impreza tego lata. Jednak zanim przekroczyli próg stary telefon Emily wydał charakterystyczny dźwięk sygnalizujący przyjście esemesa. Dziewczyna wyciągnęła telefon i wlepiła wzrok w ekran:
"Hej, Em. Mam mały problem. Możemy spotkać się i pogadać? Czekam w parku koło lodziarni. 
Całuski
Astrid"
Emily westchnęła cicho.
- Muszę iść. Astrid ma jakiś problem. Pewnie chodzi o jej chłopaka. Znowu - spojrzała przepraszająco na Maxa.
- Iść z tobą? - spytał z troską w głosie.
- Nie trzeba. Postaram się wrócić jak najszybciej.
Pomaszerowała w stronę wyjścia mijając roześmianych ludzi i czując w sercu dziwną ulgę.

***

  Lindsay Black wygładziła włosy i pchnęła wielkie, podwójne drzwi klubu golfowego. Dumnie wmaszerowała do środka uderzając o podłogę butami na wysokim koturnie. Wiedziała, że wygląda zabójczo w czerwonej obcisłej sukience z dekoltem obszytym koronką i mocnym makijażem. Obok niej stał Ellie i Kendra. Obie wcisnęły się w identyczne fiołkowe miniówki, a włosy spięły we francuskie warkocze. Tworzyły jej małą świtę budzącą postrach w całej szkole. Razem obrobiły tyłek każdej istocie ludzkiej, którą spotkały. 
- Pamiętajcie - Lindsay odwróciła się i spojrzała na swoje przyjaciółki. - Żadnego kalorycznego jedzenia. I nie możecie się zbytnio opić. Nie będę was stąd siłą wyciągać - wywróciła oczami. 
Cała trójka ściśle trzymała się zasad zdrowego żywienia. W każdy piątek spędzały trzy godziny na ostrych ćwiczeniach, a codziennie przed szkołą biegały sześć kilometrów. Były w szczytowej formie. Lindsay nie mogła pozwolić, by jej plany idealnej figury legły w gruzach, choć i tak wiedziała, że Ellie i Kendra złamią obietnice. 
Z głośników leciała właśnie jakaś hip-hopowa piosenka, której nie znała. Na parkiecie tańczyło dziko kilka par. Lindsay ruszyła w stronę barku. 
- Co dla ciebie? - spytał wysoki, rudy chłopak.
- Sok z grejpfruta - wskazała pierwszy bezalkoholowy napój, który wpadł jej w oko.
- Przecież nie poproszę cię o dowód - chłopak posłał jej szeroki uśmiech.
- To zdecydowanie mi wystarczy - odparła stanowczo i wyciągnęła rękę po biały, plastikowy kubek. 
Rozejrzała się w poszukiwaniu przyjaciółek. Ujrzała je na parkiecie w towarzystwie jakiś dwóch chłopaków. Westchnęła poirytowana. Co z tego, że było "przywódcą" ich małego stada jak i tak Ellie i Kendra zostawiają ją na pastwę dla jakiś błaznów.
- Nie dołączysz do nich? - spytał jakiś męski głos. 
Lindsay odwróciła się gwałtownie i dostrzegła chłopaka z barku, który teraz stał przed nią i zdawał się przeglądać ją na wylot. 
- Słucham?
- Pytam czy nie zamierzasz dołączyć do przyjaciółek - wskazał głową w stronę parkietu. 
- Czemu cię to obchodzi? - rzuciła lodowato.
- Przepraszam - chłopak cofnął się o krok i uśmiechnął się do niej nieśmiało. - Jestem Jack. Chodzimy razem na matematykę. 
Jack? Nie pamiętała żadnego Jacka.
- Wybacz, nie poznałam cię - Lindsay odgarnęła za ucho niesforne pasemko miodowych włosów i dopiła sok. - Dorabiasz jako barman?
- Nie - Jack zaśmiał się cicho. - Mój tata jest dyrektorem tego klubu. Poprosił mnie o pomoc.
- Nie wiedziałam - Lindsay wstała i wyrzuciła kubek do kosza na śmieci. - Powinnam do nich wrócić, bo jeszcze zrobią sobie krzywdę. - Odwróciła się na pięcie i pomachała Kendrze, która posłała jej promienny uśmiech, mówiący "ale super się bawimy". Gdy Lindsay do niej dołączyła, odwróciła się i rzuciła ukradkowe spojrzenie Jackowi. Nadal stał w tym samym miejscu i gapił się na nią jak zahipnotyzowany. 
Nagle dziewczyna poczuła wibracje. Włożyła rękę do skórzanej torebki na ramię i wyłowiła z niej czarnego iPoda. Dostała jedną nową wiadomość: 
"Lindsay, chciałbym się z tobą spotkać. Myślałem długo o tym co mi powiedziałaś. I chyba musimy pogadać. Spotkajmy się przy lodziarni w parku.
Ed"
Dziewczyna wpatrywała się tępo w monitor. Ed był jej chłopakiem zaledwie tydzień temu, ale pokłócili się i tak bajka się skończyła. Wiedziała jednak, że nadal coś do niego czuje. 
- Coś mi wypadło. Bawcie się dobrze - mruknęła i ruszyła w stronę wyjścia, zostawiając zdezorientowane przyjaciółki same. Gdy spojrzała w stronę barku, ku swojemu zdziwieniu, ujrzała że Jack gdzieś się ulotnił. 

***

  Karen Night stała przed lustrem i rozczesywała dokładnie swoje, zabarwione na fiołkowo włosy. Naciągnęła przez głowę bluzkę od piżamy i wywlokła się z łazienki. Ziewnęła przeciągle i spojrzała na ścienny zegar w kształcie głowy jednorożca, który dostała kiedyś od swojego taty na urodziny. Był jedyną pamiątką, którą odważyła się sobie zatrzymać po śmierci ojca. Wpadła w depresję i spaliła wszystkie jego rzeczy. Zegar umknął jej uwadze i ocalał. 
  Wyjrzała przez okno na rozświetlone uliczki Londynu. Jej wzrok zatrzymał się na budynku klubu golfowego. Nie miała siły na żadną imprezę. Zresztą i tak zanudziłaby się na śmierć. Opadła ciężko na dość starą bordową kanapę i wygrzebała spod sterty poprasowanych ubrań pilota. Włączyła telewizor i położyła sobie na kolanach miskę popcornu, który przed chwilą zrobiła w mikrofali. 
- Co oglądamy? - do pokoju wmaszerował jej młodszy o dwa lata brat, Mike. Miał na sobie luźny T-shirt z logo AC/DC i jeansy, które zdążył już podrzeć. Mike razem z bandą starszych od siebie chłopaków, jeździł na desce i trąbił tylko o tym na prawo i lewo. 
- Incepcje - przeczytała na dole ekranu i klasnęła. Kochała ten film choć jej znajomi uważali, że jest do kitu. - Ale sam musisz sobie zrobić popcorn, bo to jest moje - porwała wielką garść prażonej kukurydzy i udała, że to najpyszniejsze co jadła w życiu. Mike tylko wzruszył ramionami i usiadł na drugim końcu kanapy jak najdalej od Karen. 
- Możemy włączyć coś bardziej... interesującego? - spytał z szyderczym uśmieszkiem. 
- To i tak za trudny film jak dla takiego ułoma - posłała mu mordercze spojrzenie. - Nie zdziwię się gdy nie zrozumiesz ani słowa. 
Mike zrobił obrażoną minę i zamilkł ze wzrokiem utkwionym w ekran. 
  Nagle dziewczyna usłyszała piknięcie. Sięgnęła do kieszeni w spodniach od piżamy (z telefonem nie rozstawała się ani na krok) i wyciągnęła z niej białego samsunga. Przeciągnęła palcem po ekranie odblokowując telefon i odczytała nową wiadomość:
"Hej, Kar. Też nie poszłam na imprezę. Może się spotkamy... i pogadamy na spokojnie?
Rachel"
Karen uśmiechnęła się od ucha do ucha. Ostatnio pokłóciła się z Rachel, swoją jedyną przyjaciółką. Szybko odpisała "jasne". Po kilku sekundach znowu dostała esemesa. 
"To może w parku. Będę czekała koło naszej ulubionej budki z lodami ;)"
------------------------
Ufff,

niedziela, 25 maja 2014

Lorem ipsum


Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Nunc et erat dictum, iaculis neque sit amet, pharetra tellus. Donec semper lorem quis pellentesque suscipit. Mauris quis massa at orci gravida imperdiet a eget leo. Quisque vitae magna iaculis, sagittis lorem a, vehicula elit. Praesent est tellus, auctor vitae accumsan et, molestie vestibulum elit. Vestibulum laoreet urna non tortor ornare, vitae lacinia mi egestas. Aliquam erat volutpat. Duis luctus ultrices purus ac auctor. Etiam tincidunt vulputate metus, nec fermentum tortor vehicula ut. Mauris eget neque vitae nibh vestibulum tempus. Proin eget leo ac erat iaculis dignissim fringilla in turpis. Nulla ullamcorper massa tempor varius eleifend. Phasellus tincidunt risus lectus, nec dapibus turpis rutrum consectetur.
Integer vel porta tellus. Mauris pellentesque adipiscing euismod. Donec mattis sagittis magna, at imperdiet velit hendrerit vitae. Aenean sollicitudin felis eu posuere convallis. Cras quis viverra ipsum. Integer a odio nulla. Praesent id orci vitae lorem posuere gravida. Proin dui nulla, condimentum et eleifend tincidunt, congue in ipsum. Donec tincidunt accumsan aliquet. Donec imperdiet enim nec lorem mattis, eu rhoncus ligula tristique. Vestibulum ante ipsum primis in faucibus orci luctus et ultrices posuere cubilia Curae; Class aptent taciti sociosqu ad litora torquent per conubia nostra, per inceptos himenaeos. Mauris iaculis orci eu vestibulum euismod. Phasellus tempus mauris sollicitudin, imperdiet sapien vel, consectetur velit.
Donec sit amet rutrum est. Nunc facilisis purus a nisi elementum laoreet. Nullam pharetra imperdiet ultricies. Etiam porta nulla non sollicitudin varius. Sed ac libero ut lectus malesuada cursus. Morbi posuere justo nisl, pharetra porttitor neque gravida in. Ut luctus eu magna id lobortis. Ut elementum, elit a rhoncus commodo, nunc velit sollicitudin diam, nec eleifend leo orci vel ante.
Sed pretium ullamcorper commodo. Maecenas congue porttitor neque, eu placerat massa sagittis ac. Praesent sed neque hendrerit massa semper aliquet viverra a sem. Nunc sit amet risus interdum sem fermentum aliquet. Suspendisse massa dolor, faucibus tempus arcu eget, venenatis lobortis sem. Donec sit amet libero vel arcu dapibus interdum. Nulla posuere, ipsum eget euismod fermentum, lorem nibh venenatis diam, at fermentum magna felis ac libero. Vivamus dolor orci, interdum et dapibus sed, placerat quis tortor. Morbi justo erat, congue ac aliquet ut, interdum id sem. Quisque sit amet nisl accumsan, consequat risus vel, lobortis lectus. Etiam sed auctor erat. Vestibulum felis eros, pharetra at ultricies eget, imperdiet at odio. Nunc a augue elit. Cras sed lorem eget justo tincidunt imperdiet at ut enim. Quisque et lectus imperdiet, aliquam arcu nec, aliquet ligula. Nunc viverra dolor et ante blandit, et varius risus elementum.
Maecenas vitae mauris porttitor, malesuada ipsum sit amet, aliquet sem. Vivamus ac iaculis justo. Nam bibendum, lectus vel dapibus convallis, dolor tortor condimentum odio, quis pellentesque elit tortor et libero. Integer ultricies turpis eget ipsum molestie, vitae viverra turpis vestibulum. Morbi tempor, tortor nec mattis adipiscing, enim ligula posuere nunc, eu cursus ante metus non erat. Mauris non neque dapibus, tincidunt tellus quis, mattis libero. Nullam commodo nisi eu aliquam eleifend.
Zaczarowana Sleepinrain